wtorek, 13 grudnia 2011

Kulinarna mapa Krakowa - Indie na Węgłowej


Kuchnia azjatycka w Krakowie to przede wszystkim popularne chińczyki, często snobistyczne sushi bary i od niedawna  Asia to go, która pozwoli wszystkim singielkom poczuć się jak gwiazda amerykańskich komedii z lat 90, która to w samotności konsumuje zawartość kartonowego pudełka.

Czasami jednak można znaleźć wyjątek na tej nacechowanej skrajnościami mapie azjatyckich smaków Krakowa. Takim wyjątkiem jest RotiRoti - niewielki lokal z indyjskim jedzeniem przy ulicy Węgłowej 4.  Miejsce to jest ciepłe i przyjazne, nawiązuje wnętrzem do Indii, mimo że daleko mu do przepychu znanego nam z India shopów, bez kadzidełek złota, i szkarłatów, proste, czyste i estetyczne wnętrze w którym można się czuć swobodnie.

Kuchnia RotiRoti to smaczne i szybkie przekąski - roti (zarówno w wersji wegetariańskiej jak i mięsnej). zupy, oraz pyszne smosy - smażone pierożki z nadzieniem (ceny tych specjałów wahają się od kilku do kilkunastu złotych). Moim odkryciem jednak są napoje - lassi i masala chai czyli w uproszczeniu herbata z mlekiem (dzięki RotiRoti przekonałam się do tego połączenia). Obsługa bardzo sympatyczna, na pewno tam wrócę.

niedziela, 20 listopada 2011

Kulinarna mapa Krakowa 19 - bez mięsa

www.papuamu.pl
Mimo, że wegetarianką nie jestem, jednak czasem mam ochotę na coś lekkiego pozbawionego mięsa. Zwłaszcza kiedy towarzyszą mi znajomi wegetarianie wybieram lokale gdzie mięsa się nie serwuje. Zagorzali mięsożercy, posiłek bez mięsa też może być smaczny!  W Krakowie mamy kilka bezmięsnych lokali jednym z nich jest Karma przy ulicy Krupniczej o której już Wam kiedyś wspominałam.

Trudno przy tej okazji nie wspomnieć o Momo przy ulicy Dietla, które było chyba pierwszą wegetariańską a nawet wegańską knajpą w Krakowie. Przyjemne miejsce, niezobowiązujący klimat, miła obsługa i lekkie, nie drogie jedzenie.

Nowym przystaniem na wegetariańskiej mapie Krakowa jest Papuamu w którym króluje moja ulubiona prostota. Proste wnętrze i proste składniki z ekologicznych upraw. Przy ulicy Lipowa / Romanowicza 15 można zjeść smacznie, zdrowo i niedrogo (danie główne to wydatek od 10-14 zł).

Jednak ostrzegam wegetariańskie lokale w Krakowie często nie zaspokajają męskich apetytów, dlatego radzę panom od razu zamawiać większe porcje.

8.01.2013: Papuamu zostało zamknięte.


wtorek, 11 października 2011

Jesień z książką

Jesienią więcej czasu spędzam z książką, ot taki przyjemny sposób na długie i coraz chłodniejsze wieczory - gorąca herbata i książka. Plan lektur na chłodne wieczory już mam a o to i on.

Sophie Dahl Apetyczna panna Dahl

Joanna Bator Japoński wachlarz. Powroty




Vladimir Fuka, Zdenek Mahler Nowy Jork

Jesień zaczęłam od romansu z Japonią za sprawą Japońskiego Wachlarza. Moja biblioteka tej jesieni powiększy się o książkę o Nowym Jorku, która mimo że napisana 50 lat temu wydana została po raz pierwszy w tym roku (mam nadzieję na dużą dawkę czeskiego humoru połączoną z opisem wielkiego jabłka). Kolejna pozycją, która zagości w mojej bibliotece jest Apetyczna panna Dahl wiele czytałam pozytywnych opinii na temat tej książki (a właściwie jej anglojęzycznej wersji wydanej kilka lat temu), mimo że do tej pory nasze drogi się nie zeszły. Teraz nie mam wykrętu książka ta będzie pewnie w każdej księgarni więc w końcu trafi w moje ręce.

niedziela, 9 października 2011

La dolce vita 2

Czasami trzeba osłodzić rzeczywistość, zwłaszcza o tej porze roku miło zatracić się w słodyczy. Jednak z tymi słodyczami różnie bywa, często zdarza mi się trafić na cukiernie, których wyroby są co najmniej przeciętne. Jednak mam kilka sprawdzonych adresów, jednym z nich jest Cukiernia Adamek, (ja odwiedzam tą przy ulicy Kalwaryjskiej jednak jest ich więcej adresy znajdziecie tutaj).
Na dziś wybrałam tą cukiernie ponieważ znajduje w niej pyszne wspomnienie lata - kruche babeczki z owocami (ok. 3 zł), które uwielbiam a muszę przyznać, że próbowałam ich w wielu cukierniach jednak te z cukierni Adamek moim skromnym zdaniem są najlepsze w Krakowie.
Mimo, że do ostatków mamy jeszcze sporo czasu to muszę wspomnieć o chruście po który również warto pofatygować się na Kalwaryjską.

środa, 5 października 2011

La dolce vita 1

Jesień ma smak czekolady, teraz kiedy temperatura z dnia na dzień spada trzeba sobie osłodzić długie wieczory. Osobiście nie znam osoby która nie lubiłaby czekolady, jednak dzisiaj też należy uważać na wyroby czekoladopodobne.

chocolissimo.pl
Praliny moim skromnym zdaniem to jedno z najwytworniejszych wcieleń czekolady, idealne na prezent nawet jeśli jest to prezent dla nas samych. Jednak to co oferują nam sklepy często pod postacią bombonierki jest tylko namiastką, substytutem. W Krakowie znam trzy miejsca w których można dostać czekoladki jednak tylko jedno z nich zasługuje na uwagę a mianowicie cukiernia Cichowscy mieszcząca się przy ulicy Starowiślnej. Pojedyncza czekoladowa przyjemność u Cichowskich kosztuje ok. 2 zł i warta jest swojej ceny. Drugie miejsce to Karmello przy Placu Wszystkich świętych tutaj opakowanie czekoladek (30 sztuk) to koszt ok. 20 zł, każdy może sam skomponować zawartość swojego opakowania. Uważam, że cena jest tutaj adekwatna do jakości, jednak czekoladki te nie poprawiają tak nastroju jak te od Cichowskich. Trzecie miejsce to Galeria Tortów Artystycznych na rogu Józefa i Bożego Ciała koszt to ok. 25 zł za opakowanie (jeśli dobrze pamiętam 9 sztuk), niestety muszę szczerze napisać, że po czekoladki tam nie wrócę. 

Warto jednak wspomnieć o jeszcze jednym adresie, tym razem sklepu internetowego - chocolissimo.pl, ceny od ok. 19 zł za pudełko (4 czekoladki) wzwyż, warto nawet jeśli tylko na specjalną okazję.

środa, 14 września 2011

Kulinarna mapa Krakowa 18 - nasz krakowska mała Francja

La Petite France to nowe miejsce przy ulicy św. Tomasza, niewielki klimatyczny kanjpko-sklep, w którym można zapatrzeć się w sprowadzane z Francji smakołyki.
Proste białe minimalistyczne wnętrze, francuskie delikatesy, miła obsługa i wyśmienite jedzenie wyróżniają La Petite France z całej masy lokali gastronomicznych znajdujących się w okolicy krakowskiego rynku. Na szczególną uwagę zasługują sery, które właściciel sam sprowadza z Francji. Ceny przystępne ok 10 zł za przystawkę, 25 zł kosztuje deska serów. Jz tam wrócę, bo sery uwielbiam. La Petit France z tego co wiem funkcjonuje też w Warszawie.

środa, 27 lipca 2011

Subiektywna mapa Krakowa - MOCAK - Historia w sztuce



W lutym 2010 otworzono Muzeum Sztuki Współczesnej w Krakowie czyli MOCAK w którym od maja 2011 do 25 września można trwa wystawa Historia w sztuce.

Dotarłam w końcu na Zabłocie i zwiedziłam MOCAK, choć nie jestem fanką sztuki współczesnej wystawa Historia w sztuce zrobiła na mnie wrażenie, może przez jej kontekst historyczny, a może po prostu się myliłam, na pewno po wizycie w MOCAKu zmieniłam swoje podejście do sztuki współczesnej. Wystawa dotyczy historii najnowszej w dużej części drugiej wojnie światowej. 
Historia w sztuce to międzynarodowa wystawa badająca, jak historia buduje tożsamość w wymiarze społecznym i indywidualnym. Jednym z głównych celów prezentacji jest przyjrzenie się obiegowemu obrazowi historii, pokazanie przekłamań i nieścisłości występujących w dokumentacji wydarzeń historycznych." -www.mocak.com.pl
Warto tą wystawę zobaczyć (chyba wybiorę się na nią raz jeszcze), ale warto też zobaczyć MOCAK ponieważ jest to spora i bardzo ciekawa przestrzeń która zauroczyła mnie swoją prostotą. Bilet cały kosztuje 10 zł - uprawnia on do zwiedzenia wszystkich prezentowanych w muzeum wystaw, jednak uprzedzam na zwiedzanie MOCAKu trzeba przeznaczyć minimum dwie godziny.

czwartek, 21 lipca 2011

Kulinarna mapa Krakowa 17 - Yellow Dog

Przy ulicy Krupniczej na przeciwko Karmy jest kolejne ciekawe miejsce, które dodaję do mojej kulinarnej mapy Krakowa. Yellow Dog to przyjemne knajpka z kuchnią azjatycką. Miejsce ta zapełnia przepaść między fast foodem jakim jest chińczyk a ekskluzywnymi restauracjami orientalnymi serwującymi przede wszystkim sushi.

Lubię smaki Azji a zwłaszcza te serwowane w yellow dogu np. pyszną laksę z krewetkami, tofu i makaronem w curry z mlekiem kokosowym (ok 24 zł.). Słyszałam że miejsce to najlepiej odzwierciedla prawdziwe azjatyckie smaki, nie potrafię się do tego odnieść, ale wiem, że jest to knajpka do której będę zaglądać bo warto.

Ceny wahają się od 10 -30 złotych. Obsługa bardzo sympatyczna, wystrój również - proste nowoczesne wnętrze (bez silenia się na stworzenie pseudo-chińskiego klimatu) ze wspaniałą ścianą z gołej cegły (mam słabość do czerwonej cegły).

Yellow dog doskonale pokazuje, że na krakowskim rynku knajpiano-restauracyjnym jest jeszcze nie jedna nisza do zapełnienia, a ciekawe miejsca serwujące coś innego niż pierogi i schabowy z kapustą znajdą swoich fanów.

poniedziałek, 18 lipca 2011

Kulinarna mapa Krakowa 16 - dezerter

Do niedawna nazwa c.k. dezerter kojarzyła mi się z powieścią a przed wszystkim filmem (ekranizacją owej powieści) o podobnie brzmiącym tytule, którego fabuły nota bene nie pamiętam. Teraz kojarz mi się jeszcze z jednym, z bardzo przyzwoitym jedzeniem.

Restauracja C.K. dezerter mieści się w Krakowie przy ulicy Brackiej jednak przed przystąpieniem do rekomendowania Wam tego miejsca jak zawsze zrobiłam reaserch i jak zawsze znalazłam głosy przeciw: że kiedyś było tam lepiej itp. ja nie wiem jak było tam kiedyś, wiem jednak, że na tle innych krakowskich restauracji ta wypada dobrze.

Lokal ten to przyjemne konsekwentnie urządzone wnętrze, a także dobra kuchnia, która została niejednokrotnie wyróżniona przez prestiżowy przewodnik Michelin. Ja zjadłam tam żeberka w miodzie (bardzo dobre - cena ok. 25 zł) z ziemniakami w mundurkach (ok. 6 zł) i warzywami (ok 6 zł), muszę przyznać, że był to naprawdę smaczny obiad. Niestety jak zdążyliście zauważyć czytając poprzednie zdanie w restauracji tej płaci się osobno za dodatki (co dla niektórych jest plusem, jednak ja uważam, że zabieg ten służy przede wszystkim podniesieniu ceny, poprzez generowanie "ukrytych" kosztów), jednak nie zniechęcił mnie ten fakt na tyle abym nie chciała tam wrócić.

Miejsce to idealnie nadaje się na okazyjny obiad z rodziną. Wielkość porcji jak dla mnie jest w sam raz czyli nie za dużo, nie za mało, choć więksi mężczyźni mogą mieć jeszcze ochotę na deser lub zupę.
Muszę dodać, że bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie obsługa w C.K. dezerter, kelnerzy są mili i profesjonalni. Ja tam jeszcze wrócę.

P.S. 20.11.2011 - Czuję się zobowiązana dodać, że wróciłam do dezertera i było niestety gorzej, nie źle ale już też nie tak smacznie. Niestety jakość nie jest tu już adekwatna do ceny. Mam nadzieję, że się to zmieni.

sobota, 2 lipca 2011

Kulinarna mapa Krakowa 15 - NapNap cafe


Na zwierzynieckiej wykiełkowała nowa knajpka - NapNap. Miejsce to jest idealne na śniadanie (mają pyszne musli w cenie ok. 10 zł) można tam także wpaść po kawę na wynos, smakowitą kanapkę lub na deser. Menu powiedziałabym przegryzkowo-deserowo-śniadaniowe.Wart pochwały jest fakt, że właściciele zwracają uwagę na składnik, tak więc np. omlet jest z jajek od kur z wolnego wybiegu.

NapNap to sympatyczna kawiarnia i przyjemne  jasne wnętrze, a także miła obsługa.
Będąc w pobliżu warto na przykład  wpaść na marchewkowe ciasto i kawę.

piątek, 1 lipca 2011

Kulinarna mapa Polski - Warszawa 1

Ostatnio będąc w Warszawie odkryłam Charlotte. Białe wnętrze z wielkim drewnianym stołem mnie zauroczyło tak jak i idea - menu oparte na świeżym chlebie i winie. Tłumy zarówno przed lokalem jak i w środku są według mnie najlepszą referencją. Ceny powiedziałabym, że krakowskie (pół litra wina około 20-30zł, kanapka 10 zł).

Jedzenie pyszne, obsługa wytłumaczyła mi, że chleb pieką sami na zakwasie według własnej receptury, co więcej do kanapek dodają pyszną marynowaną marchewkę (czy ktoś wie jak ją zrobić samemu), wszystko świeże i smakowite a do tego maksymalnie proste. Prostotę cenię ponad wszystko więc jestem zauroczona tym miejscem, podoba mi się też, że ludzie tak chętnie się tam spotykają.
Charlotte jest dla mnie dobrym pretekstem by polubić Warszawę.


P.S. Charlotte jest miejscem dla ludzi którzy mają czas, to nie jest lokal do którego się wpada na chwile.

środa, 8 czerwca 2011

Subiektywna mapa Krakowa 2 - Mostowa


Mostowa
Mostowa jak sama nazwa wskazuje mieści się przy ulicy Mostowej nieopodal nowej kładki łączącej Kazimierz z Podgórzem. Uliczka ta rozwinęła się odkąd piesze wycieczki spacerują przez kładkę, przybyło kilka nowych lokali a to zapewne dopiero początek.

Miejsce o którym dzisiaj chciałam Wam opowiedzieć jest jak dla mnie wyjątkowe przede wszystkim ze względu na występujące tam alkohole a w szczególności polskie ekologiczne wina z róży, truskawek, aronii itp. Dla miłośników piwa też znajdzie się coś wyjątkowego jak np. piwo orkiszowe.

Przyjemna obsługa, a i ceny nie powalają na kolana (lampka wina jeżeli dobrze pamiętam kosztuje w granicach 6-9zł). W mostowej można również podziwiać prace młodych artystów za sprawą fundacji Bulwary Sztuki. Koneserem sztuki współczesnej nie jestem ale na wino wrócę.

wtorek, 7 czerwca 2011

Subiektywna mapa Krakowa 1

Windmill
W niewielkim pomieszczeniu starej kamienicy na Kazimierzu kryje się uroczy sklepik - Windmill shop.
Ostrzegam w wielu przepadkach odwiedzenie tego miejsca może skończyć się uzależnieniem.

Sklepik ten oferuje niezwykły klimat, bardzo miłą obsługę i unikatowe przedmioty, moim skromnym zdaniem na szczególna uwagę zasługują ręcznie robione misie manufaqtura i ubrania BOHO . Jestem pewna, że wielu to miejsce zauroczy, mnie już jak widać zauroczyło.


piątek, 3 czerwca 2011

Kulinarna mapa Krakowa 14 - moja karma

Karma na ulicy Krupniczej bardzo przypadła mi do gustu a to za sprawą domowych tart, pysznej kawy fair trade i smakowitych ciast a także śniadań i lunchy. Codziennie menu jest inne, dzięki czemu miejsce to nie ma prawa się nikomu znudzić. Co więcej lokal ten jest w pełni wegetariański choć nie jeden mięsożerca tego nawet nie zauważy.
Przyjemna domową atmosferę tworzą właściciele tego miejsca, którzy nie stronią od przebywania w kuchni a stanie na przysłowiowej kasie nie wzbudza w nich obrzydzenia (a nawet jeśli wzbudza to nie dają tego po sobie poznać :).
Miło, smacznie i bardzo estetycznie. Wnętrze mało krakowskie, surowe - drewno odkryta cegła - uwielbiam taką prostotę. Ceny też przyjemne bo jeśli dobrze pamiętam ciasto to wydatek około 7 zł. Będę tam wracać.

piątek, 22 kwietnia 2011

Świątecznie


Z racji tego, że nie potrafię składać życzeń przygotowałam dla Was kartkę. 
Aby te święta były rodzinne i pogodne :) 

Kulinarna mapa Krakowa 14 - czyli wiosna na talerzu

Pod Lwem
Odkąd powstała kładka na Wiśle, Podgórze zaczyna się rozwijać. Powstają nowe miejsca, choć miejsce o którym dzisiaj chciałbym Wam powiedzieć wcale nie jest nowe, ale mieście się po tej drugiej stronie kładki czyli na Podgórzu. W Pod Lwem bywam często, a to ze względu na spaghetti ze szparagami (16 zł) i domową lemoniadę (8 zł), ten zestaw pachnie wiosną, uwielbiam to połączenie. Uprzedzę tych którzy spodziewają się czegoś wykwintnego, danie to jest niezwykle proste.
Muszę zaznaczyć, że czasami trzeba tam troszkę poczekać na jedzenie, obsługa jest zazwyczaj dość zaganiana (bo jedna osoba jest jednocześnie kelnerem i barmanem). Polecam to miejsce osobom które mają czas i nigdzie się nie spieszą, bo tylko wtedy można mieć przyjemność z tej wiosny która może nam zagościć na talerzu.

środa, 20 kwietnia 2011

Kulinarna mapa Krakowa 13 - czyli powrót do korzeni - bajgle

zdjęcie pochodzi
ze strony bagel mama 
Bagel mama mieści się przy ulicy Dajwór, czyli niedaleko słynnej Szerokiej w sercu krakowskiego Kazimierza. Miejsce to odkryłam dzięki Gosi z anothermanstenderloin.blogspot.com.

Bajgle to żydowskie pieczywo wymyślone prawdopodobnie (jak podaje Wikipedia) w Krakowie. Następnie emigruje do NY wraz z krakowskimi żydami co oznacza, że jeszcze 10, 15 lat temu bajgle w Krakowie trudno było znaleźć, za to w NY podobno były wszędzie. Teraz bajgle wracają do Krakowa za sprawą Amerykanina który w Krakowie otworzył bagel mama.

Po krótkiej rozmowie z właścicielami bagel mama dowiedziałam się, że bajgle są zamawiane w piekarni według ich autorskiej receptury. A wcieleń bajgiel ma tam wiele: z cynamonem i rodzynkami, sezamem, czosnkiem cebulką itp. Ciepłe bajgle z dodatkami słodkimi bądź słonymi w zależności od upodobania warto polecić.

Bajgle wracają do Krakowa! Osobiście bardzo się z tego cieszę bo to jeden z moich ulubimy typów pieczywa a można je również znaleźć w piekarni Gądek na rogu Krakowskiej i Józefa.


poniedziałek, 18 kwietnia 2011

Kulinarna mapa Polski - Sasino

ślimaki w Ewa Zaprasza
Niedaleko wybrzeża jest niewielka wieś kaszubska do której warto zawitać, a to za sprawą restauracji Ewa Zaprasza. Sasino dzięki restauracji Pani Ewy serwującej kuchnię polską i francuską na stałe zagościło na kulinarnej mapie Polski, bo w menu same niezwykłości dzik, ślimaki, jagnięcina i prosie dla tych z troszkę większym apetytem. W tej niewielkiej wsi po raz pierwszy spróbowałam ślimaków (16 zł) i muszę powiedzieć, że były pyszne.  Niejeden dziennikarz i krytyk kulinarny zachwycał się tym miejscem, ale mniejsza z tym. Najciekawsze jest to, że ta restauracja funkcjonuje na uboczu, daleko od miasta a mimo to działa i przyciąga ludzi którzy lubią dobrze zjeść. Przed odwiedzeniem Sasina obce mi były podróże kulinarne, teraz już wiem, że czasami warto zboczyć z trasy aby znaleźć taką perełkę.

piątek, 15 kwietnia 2011

W srebrze i złocie

Będąc w Berlinie odkryłam, że lubię srebro i złoto nie na szyi lecz na ścianie. 


Po pierwsze złoto.
Wasserwege, Barbara Duisberg
Wystawa “Frühjahrskollektion”, Barbary Duisberg którą tak naprawdę zobaczyłam przypadkiem, zauroczyła mnie, obrazy te wisiały w Dada falafe do którego wybrałam się na obiad. Właściciel jest miłośnikiem sztuki, a nazwa pochodzi od dadaizmu. Wystawa zachwyca prostotą i przepychem jednocześnie. Pierwszy raz oglądając wystawę malarstwa współczesnego poczułam, że chciałbym mieć jeden z tych obrazów na swojej ścianie.

Po drugie srebro.
One Love, Paul Hance
Znajoma fotografka zabrała mnie na wycieczkę po berlińskich galeriach, z kilkunastu zwiedzonych zapamiętałam jedną - Galerie für Moderne Fotografie, a to za sprawą wystawy One Love Paula Hance. Analogowe portrety ręcznie wywoływane i malowane srebrem aureole sprawiają, że każde zdjęcie (kolaż, a może obraz, sama nie wiem które słowo lepiej nadaje się do opisania tej wystawy) jest unikalne, aby docenić tą wystawę trzeba ją zobaczyć bo dużą rolę odgrywa tu światło w jakim zdjęcie jest wyeksponowane. To piękna alegoria miłości i wiary.

Dwie rewelacyjne wystawy i dwa szlachetne kolory to dobre połączenie.

wtorek, 12 kwietnia 2011

Podróżuj, gotuj, bądź zdrowa!

Podróżuj, gotuj, bądź zdrowa
Sofia Brandon kiedy uległa wypadkowi samochodowemu rzuciła wszystko by podróżować, z podróży tych powstała niewielka książeczka, w której można znaleźć zdrowe, proste i ciekawe przepisy a także kilka subiektywnych informacji o krajach i ich kuchni.


W kuchni mój umysł udaje się na wakacje. Zastanawia mnie, w jaki sposób produkty same się ze sobą łączą; to tak, jakby kontrolę nad nimi przejmował tajny agent planujący najlepsze posunięcie, aby zamienić często dziwaczny zestaw składników w piękny posiłek, a potem mnie przypadają słowa uznania. Praca z surową żywnością – dotykanie, mycie, krojenie, szatkowanie – sprawia, że czuję związek z ziemią. A gdy wszystko dobrze pójdzie, wspólne spożywanie stworzonych przeze mnie potraw  z ludźmi, których kocham (a nawet z tymi, których nie kocham!),  po prostu rozwesela moje serce. Jak zrobić, by było jeszcze lepiej? Przenieść to w trasę i gotować z innymi ludźmi. Gdy to sobie uświadomiłam, zmieniłam sposób podróżowania - Sofia Brandon

Ja się z Sofią Brandon zgadzam :) Książkę czyta się przyjemnie, choć nie ma co liczyć na wykwintne przepisy i zwartą fabułę, ot zapis prywatnej podróży kulinarnej i mentalnych przemian autorki okraszony prostymi przepisami, a jak już zapewne wiecie prostotę uwielbiam.

poniedziałek, 11 kwietnia 2011

Praga w wersji analogowej

Uwielbiam Pargę, niestety dawno tam nie byłam, muszę to nadrobić. Poniżej kilka zdjęć zrobionych Yashicą z mojej ostatniej wyprawy do Pragi. Zdjęcia tak jak i samo miasto kolorowe i odrobinę nostalgiczne.






Kulinarna mapa Krakowa 12

www.delpapa.pl
Rzut beretem od Placu Szczepańskiego przy ulicy św. Tomasza znajduje się restauracja w której naprawę czuć włoski klimat. Nie jest to jakaś tam pizzeria, makaronodajnia czy inne niby ristorante, których niestety w Krakowie jest na pęczki.
Del papa to miejsce w którym króluje włoska prostota, świrze składniki i smak. (Mimo iż uważam nadal, że najlepsza pizza jest w Trzech papryczkach o których już kiedyś pisałam) Makarony i sałatki w Del papa są warte swojej ceny (19 - 23 zł za makaron). Ostatnio próbowałam tam sałatki z kozim serem (22 zł), która zastąpiła mi obiad, a smak hmmm... Bardzo dobra.  To miejsce nie tylko mnie przypadło do gustu bo już po raz trzeci znalazło się w przewodniku Michelin.
We wnętrzu tak jak i w kuchni króluje prostota, obsługa uprzejma i profesjonalna. Ja tam jeszcze wrócę!

piątek, 8 kwietnia 2011

Na rowerze do Berlina

Kiedyś przeczytałam gdzieś, że jest ścieżka rowerowa z wyspy Wolin do Berlina i postanowiłam to sprawdzić. W Polsce znalezienie mapy owej ścieżki okazało się niemożliwe więc jechaliśmy bez mapy. 
Aby skrócić drogę musieliśmy się przeprawić przez rzekę,, na zdjęciu widać małą łódkę, która za drobną odpłatnością zabierała turystów na drugą stronę.

Dopiero po przejechaniu 50 km udało nam się kupić mapę. Okazało się, że w Niemczech pola namiotowe są w odległościach 50-70 km co oznaczało, że jak źle rozplanujesz trasę to nie masz gdzie spać. Nie muszę chyba dodawać, że źle rozplanowaliśmy trasę. Zmęczeni postanowiliśmy sprawdzić jak wygląda nocleg w hotelu jednak cena 120 euro za noc od osoby w hotelu kolejowym skutecznie nas odstraszyła. Nie muszę chyba dodawać, że nasza wyprawa była spontaniczna i nie zorganizowana, co skończyło się spaniem pod gołym niebem, ale to też ma swój urok.

Cała trasa była oznakowana w ten sposób, trudno było się zgubić. 

 Ścieżka rowerowa jest dobrze oznaczona, wszędzie widnieją drogowskazy, wystarczy za nimi podążać. Droga jest rewelacyjna, jedzie się po niej z przyjemnością. Trzeba jednak uważać, bo sklepy w małych miasteczkach zamykane są między 18 a 20 co oznacza że po 20ej nie można już nic kupić, warto więc rano pomyśleć o kolacji, a przede wszystkim o zapasie wody.

Nasz sprzęt czyli obładowane rowery.
Ta wyprawa była wspaniałą przygodą, mimo braku kondycji dałam radę. Polecam wszystkim którzy nie lubią smażyć się na plaży i nie mogą usiedzieć w miejscu.

 Na tej stronie madness2000.pl możecie znaleźć więcej informacji o trasie. 

czwartek, 7 kwietnia 2011

Inspiracje

Troszkę mnie tutaj nie było, ale wracam z nowymi pomysłami. Zacznę od moich inspiracji czyli pięciu rzeczy które mnie uszczęśliwiają :)

1. Gotowanie
Ostatnio miałam okazję uczestniczyć w rewelacyjnych warsztatach Meal Cultures in Europe – Changes and Exchanges w Berlinie (obiecuję, że napiszę o tym więcej). 20 kilka osób z różnych krajów, różnych wyznań, w różnym wieku i jeden temat: posiłek. Dzięki tym ludziom odkryłam radość jaką może dawać wspólne gotowanie. Znalazłam też nareszcie idealny przepis - cierpliwość, zrozumienie i szczęście - z tymi składnikami nawet najbardziej wymagająca potrawa wychodzi rewelacyjne.

To zdjęcie jest autorstwa Pavliny Chakarovej - fotografki z Bułgarii, którą miałam okazję poznać podczas warsztatów. Tutaj cała nasza banda gotuje.
2. Bieganie
Od obejrzenia czego pragną kobiet myślę o tym aby zacząć biegać. Dlaczego? - w tym filmie specjaliści od reklamy wymyślali kampanię dla jednej z firm sportowych, ich starania były tak skuteczne, że pomyślałam dlaczego nie, przecież bieganie jest fajne. Od kilku lat ta myśl siedzi w mojej głowie, ostatnio kupiłam buty do biegania bo też chcę poczuć zapach wolności...


Zdjęcie pochodzi z bloga runningmommy04.blogspot.com.
3. Wycieczki rowerowe
W zeszłym roku wybrałam się na rowerze do Berlina (obiecuję, że napiszę o tym więcej). Przejechałam jakieś 350 km. w tym pół polskiego wybrzeża. Podróż ta zapewniła mi masę wrażeń i mimo fizycznego zmęczenia muszę przyznać, że odpoczęłam wtedy niesamowicie. Wiem, że muszę to powtórzyć!

Zdjęcie z wycieczki rowerowej do Berlina.

4. Analog
Ostatnio odkurzyłam mój stary analogowy aparat (mam ich jeszcze kilka) już nie mogę się doczekać jak skończę film i go wywoła. Uwielbiam fotografię analogową bo jest wymagająca, masz tylko 36 klatek, każde zdjęcie musisz przemyśleć, a do tego ten dreszczyk emocji kiedy czekasz na odebranie wywołanego filmu i zastanowisz się co z tego wyjdzie...

Zdjęcie zrobiłam analogiem jakieś 5 lat temu w Pradze.


5. Podróże
Zwiedzanie każdego miasta zaczynam od knajpy, bo uważam, że najpierw należy poznać lokalną kuchnie. Nie jestem typem obieżyświata, wiem gdzie jest mój dom, ale raz na jakiś czas dla zdrowia psychicznego muszę zmienić środowisko, odpocząć od problemów i codzienności...

Zdjęcie zrobiłam z wieży telewizyjnej w Berlinie.
To nie tylko inspiracje ale też moja niezawodna recepta na to aby poczuć się lepiej. A co Was inspiruje?

środa, 2 lutego 2011

Kuchenne historie na ekranie


Szaleństwo w kuchni,  bezduszny kucharz i jedzenie z duszą czyli Soul kitchen. Rewelacyjny film między innymi o miłości do miejsca i jedzenia. Rewelacyjne zdjęcia, znajome problemy i tragikomiczne losy bohatera mieszają się ze sobą i tworzą wspaniały obraz pasji. Warto zobaczyć, bo gwarantuję, że nudzić się na tym filmie niemożna!

Kulinarna mapa Krakowa 11 - no-bo - tak!

No-bo to nowe miejsce na krakowskim Kazimierzu. Przy placu nowym jest całkiem niemały lokal, kompletnie nie przypominający kazimierzowskich jadłodajni, inny bo zielony. Ma być eko, ma być slow, ma być zdrowo i ja jestem za!
Zjadłam tam co prawda pancaksy z bekonem i syropem klonowym (cóż wiem, że panceksy to nie jest najzdrowszy posiłek, ale mam do nich słabość). Było pysznie, tanio (o ile się nie mylę była to jakaś oferta dnia - 12 zł, ceny pozostałych dań w menu normalne czyli zupa - około 10 zł) i przyjemnie (bardzo miła obsługa). Menu dostępne jest na profilu no-bo na facebooku, warto podkreślić, że menu zmienia się razem z porą roku.
Kazimierz nam się zmienia, nabiera kolorów i nowych smaków, zielone no-bo idealnie się w tą tendencję wpisuje! Wrócę tam na pewno.

20.04.2011 Niestety po ostatniej wizycie mam wrażenie, że jakość jedzenie spadła, nadal jest nieźle ale na pewno nie  tak dobrze jak było.
14.05.2011 No-bo już nie ma.

czwartek, 27 stycznia 2011

Kulinarna mapa Krakowa 10

Do sushi77 wstąpiłam kiedyś na chwilę, zmęczona po 10  godzinach spędzonych w pracy.  Tak naprawdę to miałam iść do Chimery, kilka metrów przed celem zobaczyłam sushi bar po chwili już w nim siedziałam. Chciałam zjeść coś lekkiego bo godzina już była mało obiadowa. Zamówiłam małe futomaki z krewetą (cóż krewetki uwielbiam, więc mogę być mało obiektywna).  Było smacznie i troszkę dziwnie jednocześnie, poczułam się jak bohaterka Między słowami, trochę obco, trochę zagubiona, trochę samotna. Może to wina zmęczenia - nie wiem, jednak stan ten wcale mi nie przeszkadzał, ba to dziwne uczucie nawet mi się podobało. Minimalistyczny wystój prawie pustego wnętrza restauracji  utwierdzał mnie w tym dziwnym stanie a zawartość mojego talerza idealnie z nim współgrała.
Czas na konkrety 77sushi to sieciówka, z bardzo przyzwoitym sushi. Ceny krakowskie (czuję, że muszę wyjaśnić dlaczego "krakowskie" cóż w Berlinie w sushi barze któremu bliżej do "chińczyków" niż polskich "sushi barów" za fajne sushi zapłaciłam 3 euro, w Krakowie takich cen nie spotkałam, dwadzieścia kilka złotych za taką przekąskę to norma) futomaki z krewetką - 29 zł, obsługa przyjemna.
Wrócę tam kiedyś nie tylko na sushi ale i w poszukiwaniu tego dziwnego stanu.

środa, 12 stycznia 2011

Ugotowana

Uwielbiam gotować, a jeszcze bardziej lubię czytać o jedzeniu i przeglądać książki kucharskie. Te książki kucharskie znam i polecam, uwielbiam je nie tylko za wspaniałe zdjęcia ale też praktyczne rady i ciekawe przepisy. Z kuchnia włoskiej Sophie Braimbridge dowiedziałam się między innymi jak zrobić rewelacyjne kruche ciasto i że bakłażana trzeba moczyć w solonej wodzie aby pozbyć się jego gorzkiego smaku. W "What to Cook and How to Cook" jest przepis na przepyszne cytrynowe nadzienie do tarty i rewelacyjne proste dania np. stek z masłem ziołowym...
Cóż po prostu pysznie...



-

Related Posts with Thumbnails